O filmach mogę gadać bez końca. Nie z tylko fascynacji, ale przez to czym się zajmuję:)
Teraz oglądam niewiele, czasem szukam czegoś nietypowego dla nauki. Samo oglądanie mi się przejadło. Po prostu widziałem zbyt dobre filmy i teraz wszystko potwornie mnie nudzi, nie mówiąc już o współczesnych śmieciach.
Kino Artystyczne:
Andrei Tarkowski - Chyba najpiękniejsze filmy na świecie. Kiedyś kina były na nich przepełnione, teraz stały się bardziej filmami dla koneserów, ale polecam wszystkim bez wyjątku. Trzeba przywyknąć do wolnego tempa i czasem bardzo się skupić. Jak ktoś nie miał do czynienia z kinem artystycznym to będzie mu bardzo ciężko przebrnąć, choć ja obejrzałem jego Stalkera w wieku 15 lat i od tamtego czasu szukałem już praktycznie tylko takich filmów:)
Najlepsze moim zdaniem było jego Zwierciadło, ale to akurat dzieło bardzo wymagające. Jest to film układanka, na pierwszy rzut oka wydaje się nie mieć żadnego sensu, w rzeczywistości jest w pełni spójny i wszystko w nim ma sens.
Na początek chyba najlepszy właśnie Stalker, choć filozofia w nim nie jest najwyższych lotów. Scenariusz pisali Bracia Strugaccy, jeśli ktoś czytał, to pewnie wie o co mi chodzi. Mieli świetne książki, ale żadna mi nigdy za bardzo nie dała do myślenia, choć miałem wrażenie, że celem twórców było co innego.
Ktoś już wspomniał o Koniu Turyńskim Bela Tarra. Świetny film i wybitny reżyser, ale to jest kino raczej tylko dla koneserów. Między nim a Tarkowskim, można odnieść wrażenie, że różnica jest jak między brzydotą, a pięknem. Oczywiście to tylko wrażenie:) jest w nich wiele wartości, ale nie będę się o nich rozpisywał. Z filmów największe wrażenie zrobił na mnie właśnie Koń turyński.
Dla fanów SF polecam bardzo młody film Automata. Muzyki z tego filmu słuchałem chyba z miesiąc bez przerwy:) Można znaleźć trochę zastrzeżeń, ale to jedna z genialniejszych wizji jakie widziałem. Gdyby powstał ze 20 lat wcześniej i zrobił go znany reżyser, pewnie byłby teraz klasykiem, takim jak Blade Runner 1982. Tego ostatniego jeśli ktoś nie widział to też koniecznie nadrobić (Genialna muzyka Vangelisa).
Japończycy są genialni. Akira Kurosawa, Yasujirô Ozu, Masaki Kobayashi i oczywiście Twórcy animacji:)
Masaki Kobayashi: Najlepszy moim zdaniem film wojenny wszech czasów to jego trylogia Dola człowiecza. Przepiękny film Bunt i jeszcze jeden o którym muszę trochę więcej powiedzieć: Harakiri.
Harakiri to taki film, który mam wrażenie osiąga coś do czego inni twórcy dążyli całe życie, tzn: Nie tylko daje do myślenia, ale wyraźnie zaszczepia myśl, bezwzględnie nakazuje zastanowienie. Obraz, rzecz z pozoru logiczną pokazuje od drugiej strony i w idealny sposób uświadamia nam jak wadliwa jest nasza psychika. No cóż miałem napisać trochę więcej, ale widzę że to już musiał by być spojler, a tu lepiej nie spojlerować. Czysty geniusz lejący się z ekranu przez 2 godziny.
Akira Kurosawa: Rudobrody - niech nie zrazi tytuł, to piękny film o lekarzach i przemianie duchowej. Dersu Uzała - Film kolorowy, kręcony chyba w Rosyjskiej Tajdze. Łatwe filmy w odbiorze. ale bardzo wartościowe. Nie trzeba się głowić, bardziej dla relaksu i uronienia kilku łez. Przepiękne.
Człowiek słoń - no nie będę się rozpisywał. Arcydzieło.
I jeszcze dodam: Makrokosmos, Koyaanisqatsi, Iblard Jikan - Filmy wyłącznie obrazowe tzn. bez słów, tylko z piękną muzyką. Ostatni dosłownie obrazowy - jest wizualizacją malarstwa japońskiego artysty Naohisy Inoue. I tak mają przekaz, ale przede wszystkim są po prostu piękne, po obejrzeniu któregoś z nich człowiek ma wrażenie, jakby został oczyszczony. Niosą świeżość, której filmy fabularne nie mają.
Mogło by być więcej, ale widzę że się strasznie rozniosłem. Przejdę do ostatniego: Japońskie animacje:) Przede wszystkim studio Ghibli. Tam są chyba ostatni wielcy artyści filmowi. Kiedyś nie pomyślał bym, że w wieku 20 lat będę zakochany w filmach animowanych, ale tak się złożyło że absolutnie niechcący obejrzałem 3 ich filmy, a potem się zaczęło. Trzeba się z nimi oswoić tak jak trzeba się oswoić z kinem artystycznym, czy z filmami czarno-białymi, gdy ogląda się tylko współczesne. Na początek na pewno nie zrobią dużego wrażenia, trzeba sobie uświadomić, że to pełnowartościowe kino tak jak filmy aktorskie. Osobiście po paru latach życia w filmowym środowisku, stawiam wyżej animację jako formę sztuki od filmów aktorskich. Ogląda się je lepiej, mają w sobie większy realizm, bardziej dotykają. Teraz nie mam ochoty oglądać filmów, do kina w ogóle nie chodzę, ale na dobrą animację poszedł bym i za 100 zł. Dla mnie najlepszy film to Księżniczka Mononoke, musiałem zobaczyć ją kilka razy żeby dotarło do mnie jak genialny to film. Niestety tych dobrych animacji jest bardzo mało, sam Hayao Miyazaki powiedział, że powstanie Anime było złe. Bo dobre filmy anime to może 2% reszta to zatruwająca masówka. Poza Księżniczką polecam: Grobowiec świetlików, Powrót do marzeń, Nausicaa z doliny wiatru (Manga o tej samej nazwie to z kolei najlepsza rzecz jaką czytałem:) sprawiła, że nie mam już ochoty czytać prawie żadnych powieści. Wszystkie są przy niej słabe. Dodam że film to skrócony ułamek fabuły). Dalej już z poza studia Ghibli: Ghost in the shell, Wilcza brygada, Akira.
Wszystkie te filmy wymagają oswojenia i wyparcia się pewnych uprzedzeń, wynikających tylko z nieznajomości, ale przecież właśnie takie rzeczy dają szczęście i sens. A Japońskie animacje to kamienie milowe dla wielu wybitnych twórców. Takich wizji nie ma nigdzie indziej, ich twórcy mogli skupić się wyłącznie na wyobraźni i nie byli niczym ograniczeni, dlatego tworzyli rzeczy tak niezwykłe.